Pytanie na dziś: konferencje popularno-naukowe – po co, i czy w ogóle warto na nie jeździć?
W listopadzie pojechałam po raz drugi na konferencję typu pop-sci, czyli spotkanie gdzie swoje badania przedstawia się przed interdyscyplinarnym gronem osób z przeróżnych bajek. Jak widzicie, chwilę zajęło mi wrócenie do tego tematu, bo i nie wszystkie rezultaty takich wyjazdów widać od razu – o tym więcej poniżej :) Dzisiaj w końcu zastanawiam się już na chłodno, czy było warto, a przy okazji chciałam podzielić się z wami przykładem takiej interdyscyplinarnej konferencji.
Moje pierwsze doświadczenia z tego typem konferencji jeszcze z czasu studiów to Science Students’ Conference organizowana corocznie dla studentów i doktorantów przez Politechniką Wrocławską. Byłam na niej na początku swojej magisterki i wspominam jako całkiem fajną inicjatywę, a przede wszystkim możliwość spotkania przeróżnych osób, też spoza Polski.
Science: Polish Perspectives
Potem była dłuższa przerwa, aż trafiłam w sieci na Fundację Polonium i organizowaną przez nich Science: Polish Perspectives. No i takim sposobem pod koniec 2016 wylądowałam na weekend w Oxfordzie, zaopatrzona w tubę z posterem. SPP jest spotkaniem polskich naukowców, doktorantów i studentów, którzy na co dzień pracują czy studiują za granicą, w tym roku była piąta edycja.

A teraz do sedna – po co? Z takiej konferencji jak SPP nie będzie publikacji, którą wykorzystam do doktoratu, nie będzie też pytań z grona profesorów-ekspertów w temacie, które pomogą popchnąć badania do przodu lub w nowe kierunki. To co będzie?
Będą:
- przeciekawe prezentacje keynote speakerów, którzy wiedząc, że mówią do totalnie interdyscyplinarnej publiczności muszą przygotować się inaczej niż zwykle,
- szerokie dyskusje panelowe, po niektórych z nich zostaje sporo notatek i nie mniej myśli w głowie na długo, długo później,
- nowe znajomości z osobami z przeróżnych dziedzin + inspirujące rozmowy w kuluarach i przy posterach,
- możliwości spotkania osób pracujących w instytucjach takich jak FNP, NCN, NCBR czy MNiSW i rozmowy 1:1 – co potrafi znacząco zmienić pogląd na niektóre kwestie dotyczące m.in. finansowania nauki w Polsce i perspektyw.
Niemcy mają takie swoje powiedzenie „über den Tellerrand schauen”, czyli patrzeć poza krawędź talerza, poza swój codzienny świat i standardowe myślenie. I ta interdyscyplinarność w tego typu konferencjach jest świetna – w końcu można sobie przypomnieć, że oprócz mojej wąskiej działki istnieją też inne, wcale nie mniej ciekawe. No i na koniec – nie bez znaczenia jest też atmosfera samego Oxfordu (na mnie działająca za każdym razem!) i kolacja na zakończenie, w tym roku w Balliol College: :)

I co dalej?
Wróciłam z SPP zadowolona, ale równocześnie bez mocnego postanowienia, że za rok wybiorę się znów. Przede wszystkim dlatego, że „brytyjski” styl konferencji był dla mnie jakoś mocno odczuwalny – jednak zdecydowaną większość uczestników stanowili ci mieszkający w UK.
Jest też i drugi powód – jesienią tego roku podobne wydarzenie odbędzie się w Niemczech, w Berlinie! Będzie organizowane również pod marką SPP, chociaż z nieco innym profilem niż SPP UK, natomiast o szczegółach będę Wam jeszcze w tym roku na pewno pisać, bo… zaangażowałam się też w jego organizację :) Po dwóch latach za granicą ochota na podziałanie przy takim przedsięwzięciu jednak wzięła górę nad wszystkimi argumentami na nie ;)
I to jest kolejny argument za tym, że konferencje popularno-naukowe mają sens – nawet jeśli nie wszystko do ciebie trafia i nie wszystko przekonuje od razu, nigdy nie wiadomo jak wieloma cennymi i długotrwałymi relacjami czy inicjatywami skończy się taki wyjazd. Otwartości na to, co życie przynosi, przecież nigdy nie za wiele… ;)
Jeśli chcecie poczytać o Fundacji Polonium, która stoi za organizacją konferencji SPP, wejdźcie na ich stronę albo sprawdźcie artykuł w serwisie Nauka w Polsce.
Do was za to mam pytanie: Jak wy patrzycie na takie konferencje? Macie jakieś doświadczenia? Albo znacie inicjatywy, którymi warto się podzielić? Napiszcie koniecznie w komentarzu! :)
Tymczasem!
Po przeczytaniu tego artykułu nie tylko mam wątpliwości czy to była rzeczywiście konferencja popularnonaukowa a nawet jeśli, to dlaczego akurat ta miałaby być z tego względu niewarta uwagi. Odnoszę wrażenie, że jesteś zadowolona z udziału w niej, ale nie wiem dlaczego miałoby być inaczej.